Drogi Producencie / Szanowny Dystrybutorze!

Jestem nowy w tej branży, implementuję więc niniejszym porady mądrzejszych od siebie.
Z podpowiedzi owych wynika, iż zechcesz (prędzej czy później), bym napisał słów kilka o Twym oczku w głowie, czyli jednym z miliardów produktów, dostępnych obecnie na rynku. Doniesiono mi również, iż zwykle oczekiwał będziesz peanów na jego cześć (nawet jeśli będzie to ostatni badziew).
…i to się da zrobić. A jakże! Przecież każdy ma swoją cenę, czyż nie?
Umówmy się więc następująco: jeśli zamierzasz zrealizować powyższy scenariusz, przyślij proszę wyżej wspomniany badziew wytwór, w zestawie z tekstem pieśni pochwalnej (mnie się nie będzie chciało jej prokurować, Ty przecież lepiej znasz blaski swego wyrobu) oraz potwierdzeniem przelewu kwoty 1.000.000 złotych (słownie: jednego miliona złotych). Wiem, niewiele – przecież wyżej przytoczona cena zawiera: a) naruszenie wewnętrznej mej spójności, b) wprowadzenie w błąd (z premedytacją) szanownego mego Czytelnika. Cena promocyjna, bom nowy.
Jeśli jednak zdecydujesz, bym test przeprowadził „po swojemu”, liczyć możesz na: a) moje dozgonne uznanie (za wykazaną odwagę), b) to że hit nazwany będzie hitem a badziew – badziewiem. Oczywiście według mojej, ultrasubiektywnej, oceny.

W świetle powyższych ustaleń, za niemalże pewnik uznaję fakt, iż opisywał będę przedmioty, które sam zakupię lub wypożyczę. Nie istnieje przecież lepsza forma pochwały produktu niż zapłata zań własnymi, ciężko zarobionymi pieniędzmi.
I o tym właśnie chcę pisać. Dlaczego po mozolnych poszukiwaniach, testach i setkach porównań wybrałem A, w przeciwieństwie do B czy C. Nie spośród niepotrzebnych gratisów. Dla siebie.