Oj, jak my to uwielbiamy, nie? Te huśtawki i zmiany nastrojów. Od euforii do rozpaczy, od miłości do nienawiści. Aferka. Dzieje się.
Z przyczyn do dziś dla mnie niejasnych, ostatnio częstokroć obrywa się przy tej okazji Michałowi Kwiatkowskiemu. Pal diabli, jeśli inwektywy pod jego adresem wylewają się na forach okupowanych przez pryszczatych akrobatów-teoretyków. Gorzej, gdy coś do powiedzenia ma czyjś „pierwszy trener” czy inny „zdobywca trzeciego miejsca w Tour de France”. Wtedy dopiero oglądamy/słyszymy ładne, nomen omen, kwiatki. Co znamienne, adresat owych wypowiedzi nigdy nie odszczeknie, nigdy nie zaatakuje z zemsty. Wrodzona klasa mu na to nie pozwala. A odszczekiwać mógłby. Choćby i każdemu z naszych „mistrzów” czasów zamierzchłych. Ich samych, wraz z całym ich dorobkiem, mając lat dwadzieścia siedem, swoimi osiągnięciami, jak przysłowiową czapką, nakrył. Nie chełpi się tym jednak, nie chwali. Z klasą i gracją robi swoje. I w chuj dobrze mu to wychodzi, przyznasz? Do dziś mnie frapowało, dlaczego więc tak często od Klęka, Jaskuły czy im podobnych słyszy „zjebałeś chłopie”. Aż mnie dziś epifania trafiła! Toż to nasza cecha narodowa – zazdrość. W czystej postaci. W parze zawsze zaś chadza z siostrą – zawiścią. Niczym innym przecież nie da się wytłumaczyć oralnej sraczki, która dopadła dziś jegomościa, który przedstawiany jest jako „znakomity przed laty polski kolarz”. Poczytaj:
Zenon… Zenuś… Niesmak Ci, chłopie, pozostał? Tobie? Serio? Temu, który w dziewięćdziesiątym trzecim Tour skończył przed Riisem, Chiappuccim, Bruyneelem i Delgado, oćpanymi po kokardę?
Tak, Kwiatek wygrał już więcej od Ciebie. Tak, startuje w dużo ciekawszej epoce. Tak, zarabia za to miliony a Ty musisz chałturzyć za pińcet zyla. Nie, to nie powód, by mu tego zazdrościć i z czystej zawiści pleść farmazony, że się według Ciebie tu czy tam nie przyłożył. Sam potrafię na poczekaniu wymyślić tuzin potencjalnych powodów, dlaczego gonkę o koszul skończył tam, gdzie skończył. NIGDY bym sobie jednak nie wymyślił, by z tego zbioru, na gorąco, wybrać i PUBLICZNIE szafować tą przesłanką, która jest najbardziej oszczercza i obraźliwa dla każdego kolarza.
Ale to ja. Najwyraźniej były kolarz potrafi wszystko ocenić znacznie lepiej, w oparciu o obraz z jednej kamery, pokazującej ostatnie osiemset metrów wyścigu. I najwyraźniej byłemu kolarzowi najbardziej zależy na tym, by swojemu następcy tak solidnie, po polsku, przyjebać w mediach. To na pewno scali środowisko i zbuduje pozytywną atmosferę wokół kolarstwa.
A propos scalania środowiska – słowo do trenera Rafała Majki. Nie, nie do Ciebie, Patxi Vila. Do imć Zbigniewa Klęka, który bywa nim nazywany: gdyby Kwiatek w Rio jechał na siebie (a na niego drużyna), pewnie również powalczyłby o blachę (vide: Greg van Avermaet). A tak, zgodnie z ustaleniami, na oczach całego kolarskiego świata, wyrzygał serducho dla Rafała.
Tych zaś, którzy jako jedyni widzą to, czego inni nie, niektórzy zwą wizjonerami. Pozostali – głupcami.
PS Spodobało się? Udostępnij, skomentuj i/lub „polub” fanpage na FB. Dziękuję.
Ten tekst jest dziwny brak w nim flow, nie umiem tego przeczytać jednym ciągiem;/
Bo ranek jeszcze. Spróbuj wieczorem. 😉
PS Musisz wybaczyć, po dwóch winach pisane. 😉
…Bo jesteś malkontent…
W punkt! Cała prawda o naszych Polskich (specjalnie z dużej) ekspertach. Ten teks dotyczy wszystkich! Nie tylko kolarskich ekspertów! Brawo Ty!
Jakoś tak się złożyło, że na początek przeczytałem tekst na onecie, a później wpis tutaj. Podzielam Twoje zdanie w 100%. Mam wrażenia, że p. Zenon widział powtórkę – ostatnie 500m, a może i mniej, w ramach wiadomości sportowych po głównym wydaniu wiadomości. Szkoda mi Kwiato, że nie udało mu się wskoczyć na koło Sagana ale nie oszukujmy się, będąc na jego kole i tak prawdopodobnie nie wywalczył by medalu. Ten kto oglądał nawet ostatnie kilometry widział, że Kwiato został skutecznie zamknięty o walkę o medal. Na powtórce widać, że puścił koło ale w momencie kiedy już wiedział, że nic z tego dobrego nie będzie. Pamiętajmy jeszcze o jednym. To nie była niedzielna przejażdżka tylko walka o medale. Nasza drużyna spisała się dobrze, a Kwiato – jak na lidera przystało zawsze był tam gdzie powinien. Podsumowując: bardzo dobry wyścig w wykonaniu Kwiatka. Za brakło szczęścia na ostatnich metrach.
True that.
Prawda to, że zazdrość i zawiść popularnymi w Polsce uczuciami są.
Ostatnio w komentarzach pod informacją, że Gołaś podpisał kontrakt z Sky do 2020 znalazłem taki kwiatek (cytat z pamięci): „Jest się czym ekscytować. On tam bidony podaje”.
Prawda to, że zazdrość i zawiść popularnymi w Polsce uczuciami są.
Ostatnio w komentarzach pod informacją, że Gołaś podpisał kontrakt z Sky do 2020 znalazłem taki kwiatek (cytat z pamięci): „Jest się czym ekscytować. On tam bidony podaje”.
Tak jest prawie w każdej dziedzinie. Żeby nie szukać daleko … pozostańmy przy sporcie. Przy okazji meczy piłki nożnej jak widzę, kto jest „ekspertem” w TV i wypowiada się na temat takiego Lewandowskiego.
Oczywiście „przy okazji meczów” brzmi lepiej 🙂
Michał w wywiadzie po wyścigu powiedział, że „skakanie pod kamerę” nie miało sensu, bo było za mocno i nic by to nie dało. On to widział i czuł. Autor/autorzy tekstów/wywiadów takich jak ten, który został tu przytoczony „skaczą pod publikę” bo kompletnie tego nie czują. Może Kwiato wg Pana Jaskuły miał krzyczeć : z drogi, bo ja jade po medal i tylko ja mam prawo siedzieć na kole Sagana !!! , a w przypadku gdyby się nie posłuchali, mógł ich przecież popchnąć albo powiedzieć im , że są : u sędziego !
Pewnie wtedy by się rozstąpili i to oni by puścili pedały …..
Szkoda , że Michał popełnił błąd i przez to przegrał ale w tym wyścigu najlepszym TAKTYKIEM okazał sie Sagan co też Kwiatek w swoim wywiadzie tuż po wyścigu powiedział.
Może ZJ nie oglądał ?…. ale coś powiedzieć musiał, bo co Onet by napisał ?
A jaki błąd popełnił Michał ?
A jakim taktykiem okazał się Sagan ?
W sporcie, jak i np. w medycynie (ale to już zupełnie na marginesie) jesteśmy w takiej oto „matematycznej” pułapce , ze wystarczy wszystko zaplanować, wszystko policzyć, wprowadzić w realizację, a wynik jak w rownaniu na pewno przyjdzie. Tzn. Kwiato-Bóg wystarczy, ze ostro potrenuje i bankowo wygra, no bo przecież to Kwiato. I wcale nie było tuzina innych na świecie, ktorzy zamykajac oczy przed snem przegladali sie w „teczy” na klacie. Nie wspominajac juz o kolejnym tuzinie, ktory delikatnie bardziej niesmialo ale robil to samo.
Ktorys z Belgow, Holender, Niemiec, Australijczyk, Irlandczyk, ktorys z Wlochow, Francuzow…Norweg !!!….o kims zapomnialem ? …. oni wszyscy bili sie o zloto. I wsrod nich Polak.
A Sagan ? Taktyka ? To już moje spekulacje ale jak na moje pierwsze co pomyślał na mecie to: „jaki fuks”. Nie, nie dlatego, ze wygrał sprint, ale ze się tak ulozyly ostatnie km to już tak.
Pzdr dla Wszystkich
No niestety, ja postrzegam ten wpis (twój artykuł itp itd) jako specyficzny rodzaj hejtu. Drogi kolego Przemku – toz to czysta erystyka. Obrażanie , obśmiewanie, osobiste przytyki. Nie – zmieniłem zdanie . To był hejt. Nie można się wypowiadać, bo ma się słabsze osiągnięcia niż sportowiec którego się komentuje? Co w takim razie z kibicami i komentatorami choćby piłki nożnej? „Polacy nic się nie stało”, bo nie jesteśmy zawodowcami? To jakaś polska choroba. Stało się. Kwiatkowski przegrał i to jeszcze przed przedostatnim zakrętem. Odpuścił na końcu finiszu jakby jechał na jakiejś etapowce. Oczywiście jazda do końca niewiele by zmieniła, ale ja jako kibic chciałbym zobaczyć walkę do końca. To w końcu reprezentant Polski, Polaków , mój reprezentant – w moim imieniu go wysłano. Takie są fakty. Poklepywanie po plecach i docenianie przeszłych zasług nic tu nie pomoże. Na mistrzostwach świata nie oceniamy czy zawodnik jest sympatyczny lub jego „calkoksztu twórczości”, ale konkretny wynik, na konkretnej imprezie i po konkretnych zapowiedziach. A miało być pięknie.
Debil, no zwykly debil…
Słabe to było kolego . Jakieś argumenty przytocz zamiast rzygać obelgami.
Patryk, Andrzej ma rację – bez personalnych wycieczek, proszę. Przeproś ładnie.
Andrzej, dzięki za komentarz. My się jednak chyba innymi sportami interesujemy.
Przemek – to nie ma znaczenia. Sprawa nie dotyczy konkretnego sportowca, ani konkretnej dyscypliny, ale prawa do wyrażania krytyki. Twój tekst przypomina niestety prawicową hejterską prasę. Czytam regularnie to co piszesz, z reguły jest nieźle, ale tu sympatia do Kwiatkowskiego wpuściła cię na jakiś ślepy tor. Nawet jeśli cały czas podkreślasz subiektywność swoich opinii, to nie możesz obrażać ludzi. To co piszesz ma inną formę niż zwykle komentarze na Facebooku i wynikają z tego określone konsekwencje – stajesz się oponiotworcą, musisz ważyć słowa.
Andrzej, z jednym się nie zgodzę. Forma, której używam (blog, prowadzony zresztą pod pełnym imieniem i nazwiskiem) niczym nie rożni się od wspomnianych przez Ciebie komentarzy na FB. To nie „artykuły” pisane tak, by jak najwięcej ich sprzedać i by jak największej ilości osób się podobały. To myśli, wprost przelane na ekran komputera, publikowane w „moim” miejscu w sieci.
Zdaję sobie sprawę, iż tak nasycone emocjami teksty będą polaryzować opinie odbiorców. Z tym, że ja nigdy nie miałem zamiaru pisać „dla wszystkich”.
Nader cenię sobie ponadto głosy tych, którzy świat postrzegają inaczej ode mnie (jak choćby Twój). Wciąż jednak nie czuję się przekonany do Twoich argumentów. 😉
I tak trzymaj. W sieci aż nadto jest miejsc nastawionych tylko i wyłącznie na liczbę kliknięć, odsłon by móc się pochwalić ładnymi wykresami w Google Analytics i pozyskać trochę fantów od potencjalnych dystrybutorów. Autorzy są sparaliżowani i zniewoleni myślą, żeby przypadkiem nie obrazić kogoś z firmy „x” itd. Czytając teksty aż kipi od wygładzania myśli, bezpłciowości tekstów i unikania wyrażenia swojego zdania. Często jest też więcej PR-u i udawania kogoś kim się nie jest 🙂 Dlatego Przemku cieszę się z Twojej roboty i obok hop.net.pl to jest moje drugie ulubione rowerowe miejsce w sieci. Wielokrotnie nie będę się z Tobą zgadzać, ale zawsze będę trzymać kciuki abyś był konsekwentny w tym co robisz 🙂 tzn.
– pisz co Ci leży na serduchu
– dziel sie swoimi doświadczenia w takiej formie jak teraz. To są Twoje doświadczenia i nigdy nie powiedziałeś, że na 100% to „najwyższa prawda” i recepta na wszelki sukces. Kto chce to skorzysta, kto chce to skonfrontuje z czymś innym i zaplanuje swoją drogę 🙂
Dzięki!
Przeczytałem… boję się oceniać 😉
Eeee tam. Wal. Najwyżej oddam. 😉
@A Kowalczuk,
wydaje się, ze Przemek o tym właśnie pisał. O czym ? A no o tym, ze kibic, laik ma prawo powiedzieć, napisac: „ale zjeb…@l, odpuścił, nie dał z siebie wszystkiego”. Dlaczego ma takie prawo ? Bo się nie zna !!! Bo nie wie, ze w sporcie to przegrana jest chlebem powszednim, nie zwycięstwo !!! Bo przecież Kwiatkowski miał obowiązek to wygrać nie ??
Ale fachowiec – trener, były zawodnik nie ma prawa do takich słów. Bo mówiąc je KŁAMIE.
Taaaak, Kwiatkowski odpuścił. Od miesiąca, „miesiaca” miał tylko jedna sportowa myśl w głowie, potem 6,5 h w siodle, potem na ostatnim km w czubie i na ostatnich 300: „Aaaaa, odpuszczam. Sagan z przodu pierd….ole odpuszczam”. Dumulen, Van Avermaet….oni też dopuścili nie ? Bo przecież jak oni mogli tego nie wygrać ?
P.s.
Dla równowagi. Dlatego bosko słucha się przy każdej możliwej okazji Czesława Langa, Dariusza Baranowskiego i im podobnym.
Nie wiem czym się teraz zajmuje Baranowski, ale Lang jest teraz biznesmenem i nie wyraża zdecydowanych opinii. Ergo: Lang nie mówi całej prawdy
Grzegorzu Grzegorzu – czy Kwiatkowski wiedział, że Sagan będzie walczył o „hat tricka” (mam nadzieję, ze tak się to pisze)? Oczywiście mało prawdopodobne, żeby nie wiedział. Przyjmijmy jednak, że nie wiedział, więc nie trzymał się Sagana blisko w końcowej fazie wyścigu. Czy Kwiatkowski wiedział jak wyglądają dwa ostatnie zakręty i jak krótka jest prosta przed metą . To wiedział napewno. Nieważne kto jechał z przodu, powinien tam być również Kwiatkowski. To gdzie on był przed tym przedostatnim zakrętem? Mam wrażenie, że od wyścigu Milan -San Remo, Kwiatkowski nie miał szans ćwiczyć wygrywania. Sagan robi to cały czas (całkiem niezłe przed mistrzostwami ćwiczył w Kanadzie), a Kwiatkowski jeździ w grupie której głównym celem jest wygrywanie etapowych wyścigów , ale nie koniecznie etapów. Mam nadzieję, że nadgorliwi czytelnicy nie wyzwą mnie tu zaraz od debili lub jakos tak w tym, podobnie eleganckim stylu.
Prawdę powiedział Zenek – nie było ani razu próby nawet szarpnięcia czy odskoku ze strony Kwiatka dojechał biernie do mety. Drużyna zrobiła wiele , ale nie było wykończenia , a na marginesie oceniasz ,że Zenek to pseudo ekspert z innej epoki , a jak nazwałbyś siebie przy Zenku ( ja bym powiedział ,że żyjesz w totalnej niewiedzy i próbujesz nam wmówić ,że Zenek też nic nie wiem i jest totalnym amatorem , kibicem czy jak go tam chcesz nazywać , który nigdy nie widział zawodowego peletonu na oczy , a śmie komentować )
Siebie? Nikim. Dlatego nie podejmuję się oceny tego, co w rzeczywistości stało się w Bergen.
Jak nie, jak tak. He he he. Wyluzuj Przemku, daj się innym wypowiedzieć, komentuj , ale bez obrażania.
Toć ja nikogo nie obraziłem powyższym komentarzem. A nade wszystko, NIGDZIE i NIGDY nie podejmowałem się oceny niedzielnego wyścigu. Mam na ten temat zbyt małą wiedzę a przekaz telewizyjny z końcówki wyścigu możemy, przy odrobinie życzliwości, nazwać „nieco ułomnym”. Ja nie wiem, co tam się stało. I dlatego nie ważyłbym się napisać, że któryś z chłopaków „odpuścił”, „nie walczył do końca” a mi „niesmak pozostał”.
Napisze jeszcze ten komentarz i kończę , bo na rodzine trza zarabiać :
1. Komentując komentatorów (jak wcześniej napisałem , w dość specyficzny sposób) komentujesz zdarzenie. Gdyby ci faceci zastosowali erystykę w czystej postaci, to twój komentarz moglby być komentarzem do formy ich wypowiedzi ( a nie zdarzenia) ale faceci nie używali żadnych argumentów ad personam. Zastosowanie erystyki w sporze automatycznie odsuwa temat sporu na dalszy plan. Sednem sprawy staje się wygranie sporu bez względu na rzeczywisty sens wygranej i temat sporu.
2. To do wcześniej napisanej przez ciebie odpowiedzi do mojego komentarza na temat twojej roli społecznej; przemyśl to jeszcze raz, bo tworząc taki blog wychodzisz przed rząd całej grupy ludzi i stajesz się dla niej opiniotworcą . Twoje intencje nie mają tutaj żadnego znaczenia. Grupa tak to odbiera, bo społecznie jesteśmy tak skonstruowani. Tak jest i już – przypomnij sobie casus Matki Kurki i Owsiaka oraz opinie sądu na rolę społeczną wymienionego blogera. Nie musisz pisać wygładzonych tekstów , więcej powiem , nie pisz takich bo to nudne . Nie mniej nie obrażaj, nie zabraniaj (chyba, że czynów niemoralnych) nie deprecjonuj. Wyrzuć erystykę. Pisał o tym już zreszta Maciek (który wystawił ci fajna opinię) http://hop.net.pl/jak-zostac-kolarskim-ciulem/
Ps Chociaż z linka bije w oczy ostatnie słowo, to nie kieruję go do ciebie, to poprostu tytuł nadany przez autora 😉
Moja prywatna refleksja – Sagan wygrał bo całość rozgrywa we własnej głowie nie oglądając się na nikogo. Inni z nim przegrywają bo rozgrywają wyścigi myśląc o Saganie. Wybitni sportowcy nie oglądają się na innych, tylko robią to co wiedzą jak zrobić najlepiej. Tak jest w każdej dyscyplinie sportu. Tego nie można się nauczyć. To się ma. Pewność, spokój i skromność.
Michał Kwiatkowski jest znakomitym kolarzem, ale nie wybitnym. Dyspozycja dnia nie była najwyższa ale to nie znaczy, że się nie starał. I za to należą mu się wielkie brawa i uznanie. Jest młody więc jeszcze wszystko przed nim. Raz już MŚ był. Każdy kto nim nie był, jemu zazdrości.
Wyścig był piękny, szybki – a finisz jak Finał biegu 100m z udziałem Bolta. Do przewidzenia 🙂
No i na tym zamykamy temat BB fajnie to zakończył. Czekamy na następne z serii cx
witajcie/witaj,
zacząłem czytać Twojego bloga, bo ciekawe masz pióro.
Wg mnie lepiej żebyś nie wdawał się w komentowanie i ocenianie, bo sam sobie strzelasz samobóje – niepotrzebnie. Może i Zenek (znam się z nim osobiście) tak powiedział, ale Ty nie oceniaj Zenka, bo to w ogóle „inna liga” jeśli chodzi o poziom jazdy na rowerze i doświadczenie/znajomość branży.
pozdrawiam
Dzięki. 😉
Z tą znajomością branży bym się nie rozpędzał.