Znamy się nie od dziś a ostatnio wspólnie świętowaliśmy fakt, iż zebrało się sie nas tu co najmniej dziesięć tysięcy. Dziesięć tysięcy głów, które nie służą jedynie do przyjmowania pokarmu (czego dowodem jest choćby jedna z niewielu cywilizowanych internetowych dyskusji na temat diety wegańskiej – ta pod wrzutką o „The Game Changers”). Część reakcji na wczorajszą wzmiankę o „sokowym detkosie” woła jednak o niniejszy disclaimer (czy też po naszemu: przypominajkę).
Bo na temat tego o czym i w jaki sposób będę pisał już było. Na samym początku. A mianowicie: wszystko to, co znajdziesz tutaj oraz na FB, Instagramie czy Twitterze to WYŁĄCZNIE MOJE przemyślenia, eksperymenty, testy i doświadczenia. Najczęściej wrzucam je tu po to, by stanowiły zaczyn Twojego procesu myślowego/decyzyjnego. To nie są i nie będą gotowe rozwiązania czy recepty. Fakt iż coś działa (lub nie) na mnie nie oznacza, iż będzie miało podobny wpływ na kogokolwiek innego. To, co zrobisz z informacjami, które tu wyczytasz zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Nie napiszę Ci więc, co masz zrobić. Czasami napiszę co ja robię. Jeśli natomiast coś wybitnie mi przypasuje, nie omieszkam tego podkreślić (nazwijmy to promowaniem, a co!). Jak wiesz, robię to jednak niezmiernie rzadko (choć, dla przykładu, mógłbym, wróć! powinienem! zasypywać Cię newsami o ciuchach Eroe) i zwykle zbieram to we wpisy z kategorii „n+1, czyli na co (nie) warto wydawać„. Jeśli zaś nie jestem do czegoś przekonany (lub po prostu zbyt słabo znam temat), ale wciąż przeprowadzam na sobie testy, ograniczam się w przekazie do suchych faktów. Tak było i wczoraj.
„Trzydobowy detoks na płynach ==> dwa i pół do trzech kilogramów mniej”. Suche fakty i nic poza tym. Ale co sobie jeden z drugim nie doczytał to sobie dowymyślił. Pojawiły się więc m.in. zarzuty, że promuję głodówki (nic na ten temat nie wspomniałem, ba! nie oceniłem i nie oceniam takowych działań w żaden sposób – brak mi wiedzy w tym zakresie), że poleciała sama woda (ani mi do głowy nie przyszło, by pisać cokolwiek o sadle, masie kałowej czy wodzie – nie łapałem, nie ważyłem, nie mierzyłem) itd.
Zatem: nie, niczego nie promuję. Wrzutka miała posłużyć li tylko jako katalizator dyskusji na temat rzeczonego zagadnienia. Miałem po prostu ochotę poczytać, co do powiedzenia w tej kwestii mają mądrzejsi ode mnie. Nie zawiodłem się – w komentarzach znalazłem kilka cennych informacji. Żywię nadzieję, że Ty również. I tyle.
A na przyszłość: pamiętaj, że nie wszystko, co robię ma sens. 🙂
…i nie wszystkiego warto po mnie próbować.
Nie no, Przemek, to jest masakra, cokolwiek w PL napiszesz, zawsze ktoś napisze swoje wywody typu „k…glodówka” a pewnie sam nie spróbował tego. Ja próbowałem 2 lata temu, fajna opcja, ciekawe doświadczenia kiedy mózg i Twoje ciało się kłócą…. U mnie wtedy spadło 1.5kg a ważę ~70kg przy 173cm.
No i super że piszesz i można poczytać. Pewnie większość czytajacych o tym wszystkim wie i pamięta, w komentarzach zazwyczaj wypowiadają się ludzie negatywnie. Zwykłe zadowolenie z przeczytanego tekstu nie prowokuje do komenatrza. Ja np. Praktycznie nigdy nie komentuje. Dzięki że piszesz.
Hej, a u mnie pojawiła się taka myśl 🙂 – odnośnie komentowania tego co w PL się napisze…
Jesteśmy specyficznym narodem – można odnieść wrażenie, że faktycznie na polskich forach internetowych (jakichkolwiek) kultura wypowiedzi często odbiega od standardów europejskich.
Zawsze znajdzie się jakiś osobnik co raczej więcej „bluzga” niż wnosi do dyskusji. Takie jednostki pomińmy.
Nie potrafimy konstruktywnie krytykować. Ale! Jak już się komuś uda to autorzy wpisów nie nie potrafią filtrować „hejtu” od takiej krytyki.
I prędzej czy później kończy się na „gówno-burzy”.
Dla mnie najzabawniejsze jest to, jak ktoś na krytykę odpisuje w stylu: „a to (np.) mój kanał i będę robił to tak jak mi się podoba. Ty nie musisz tego oglądać.” albo „… Ja tak to sobie właśnie tak wymyśliłem”
Albo coś w stylu „to moja wizja” – to nic że kłóci się ona z założeniami wstępnymi 🙂 – i żeby było jasne to nie do ciebie Przemek 🙂
Do autorów, blogerów i rożnej maści youtuberów – jak już coś tworzycie, bądźcie gotowi na krytykę i czerpcie z niej wiedzę. Szczególnie, gdy powtarzacie że zależy wam na interakcji z widzami.
Czytam w miarę regularnie, czasami stosuję czasami nie. Uważam, że mega ważne, to co piszesz, żeby naród wiedział, nie tylko w tej kwestii ale wielu innych, że jak coś zadziała w przypadku x to nie ma gwarancji, że będzie działać w przypadku Y. Z drugiej strony warto próbować i przekonać się na własnej skórze, następnie można dać jakiś feedback i wtedy oceniać z własnego przerobionego przypadku.