Uwielbiam internet. Przede wszystkim za dostępny w nim bezmiar wiedzy. Od czasu do czasu będę więc, korzystając z niego, prezentował Ci efekty czyjejś ciężkiej pracy, czyli wygrzebane przeze mnie ciekawostki. 😉
Na pierwszy ogień rozstrzygnięcie, mam nadzieję, kwestii nurtującej zapewne każdego amatora (a i niektórych z prosów) – na co zwracać szczególną uwagę przy doborze sprzętu: najniższą możliwą wagę czy najniższy współczynnik oporu aerodynamicznego? Z większości komentarzy (znalazły się takowe i pod moim wpisem) jak również z wypowiedzi na licznych forach wnioskować można, iż statystyczny kolarz skłoni się raczej ku wersji lajt niż aero. W końcu: „oreo to dla tych od trajtlonu dobre”. Czy słusznie?
Zacznijmy od testu, który przeprowadzili niedawno chłopaki z GTN (Global Triathlon Network). Założenia proste: dwa rowery – klasyczna, lekka (7kg) szosa i triathlonowa „wydumka”, ważąca 10 kg; podjazd o długości 4,8 km i średnim nachyleniu 6,4%; koń, który cisnął pod górę dwie próby po 385W na każdym z rowerów.
To trzy kilogramy różnicy. Pod górę. Wynik może być tylko jeden. Kwestia, o ile szybciej lżejszy rower znajdzie się na szczycie podjazdu. Odpowiedź tutaj:
Zaskoczony/-a, co? Jasne, dwa waty różnicy, które pewnie delikatnie przechyliłyby szalę na korzyść „klasycznego” roweru, ale przecież nie to jest istotne. Na „chłopski rozum”, wydawać by się mogło, iż tak znacząca różnica w wadze sprzętu podróżującego pod górę determinować powinna wynik zgoła odmienny.
No dobra, a gdyby tak zmierzyć wpływ poszczególnych komponentów?
Dużo mówi się o masie rotującej i jej wpływie na prędkość zestawu rower/jeździec. Stąd, najczęściej słyszy/czyta się porady typu: „przede wszystkim, wymień koła na lżejsze”. Zmodyfikowałbym jednak nieco tę opinię. Według mnie, powinna brzmieć: „przede wszystkim, wymień koła na szybsze”. A które są szybsze?
Z pomocą tym razem przyjdzie nam matematyk, Ryan Cooper – twórca aplikacji Best Bike Split. To narzędzie do symulacji czasu przejazdu trasy IronMan, Half IronMan w oparciu o wprowadzony zylion danych. Nie, nie tylko wiek, wzrost i wagę. Zdaję sobie oczywiście sprawę z potencjalnych błędów, jakimi mogą być obarczone tego typu symulacje, okazuje się jednak, iż Best Bike Split „potrafi” pomylić się o mniej niż minutę na sześciu godzinach „jazdy”. Pomiarom poddanych zostało kilka zestawów kół na kilku symulowanych trasach. Pełne wyniki tutaj:
http://flocycling.blogspot.com/2014/01/flo-cycling-great-debate-aero-vs-weight.html
Wnioski? Wynik na lekkich (1100g) kołach treningowych był bardzo porównywalny do tego na ciężkich (2259g). Znaczącą różnicę osiągano dopiero stosując zestawy aero. Wyjątkiem była jedynie symulacja podjazdu pod Alpe d’Huez (w sumie nie dziwota).
Jeśli jednak nie przekonują Cię symulacje komputerowe (nawet te najbardziej zaawansowane), rozumiem to. Dlatego wrzucę Ci jeszcze podobny test „na żywo”, zrealizowany przez ekipę CyclingWeekly:
http://www.cyclingweekly.com/videos/cycling-tech/how-much-faster-aero-wheels-video
Wnioski niczym się nie różnią od prezentowanych chwilę wcześniej.
A jak to wszystko się przekłada na „normalną” jazdę? Taką ze zmiennym tempem, podjazdami, zjazdami i watami bliższymi śmiertelnikom niż 385?
Najciekawszą opinię jaką znalazłem, przestawił Szwajcar, Jean-Paul Ballard – chłop z czternastoletnim doświadczeniem z F1. Jestem więc skłonny mu uwierzyć. Tym bardziej, że przedstawione przez niego cyferki i wnioski nader do mnie przemawiają. Prezentowane są tutaj:
Co z tego wynika? Zauważ, że wszystkie materiały, które właśnie wspólnie przeanalizowaliśmy, sprowadzały się do jednego: jeśli jeździsz z prędkościami wyższymi niż 15 km/h (a w 90% przypadków tak właśnie jest) współczynnik oporu aerodynamicznego będzie zawsze bardziej istotny od wagi zestawu. Jednym z niewielu wyjątków jest, na przykład, sztywna czasówka na podjeździe.
Na koniec, pamiętaj jednak o jednym: 80% oporu to Ty, nie rower. Dlatego też tutaj najprościej/najtaniej poszukać jest usprawnień. Zacząłbym więc może od poprawy pozycji na rowerze i pozbycia się koszulek-żagli.
PS Spodobało się? Udostępnij, skomentuj i/lub „polub” fanpage na FB. Dziękuję.
Idziemy w stronę zabawek czy treningów ?dla większości amatorów liczy się jak zdobyć lepsza formę i szukają wsparcia wśród doświadczonych chociażby tutaj . gadzeciarzy amatorów jest pełno w mojej miejscowości i jak jeździli do dupy tak Jeżdżą dalej i sprzętu za grube tysiące guzik im dały.a niw daly prestiż wśród ludzi którzy maja podobne podejscie i wiarę do tego tematu:-)
Adrian, donikąd nie idziemy. 🙂
To tutaj to takie mój ogródek z zabawkami. Czasami będę bawił się cyferkami, czasami gadżetami. Czasami treningiem, czasami dietą, czasami sprzętem.
Różnimy się. Nie tylko ja i Ty. My wszyscy. Niechże i ci gadżeciarze – amatorzy mają o czym poczytać. 😉
Wszystko jest ważne i waga jeżdżącego i waga roweru 🙂 Oczywiście taniej wyjdzie odchudzić zawodnika niż rower! Poza tym zauważyłem, ze teraz jest „konflikt” pomiędzy tymi których stać na super rowery i gadżety, a tymi którzy są mocni, ale nie maja takich możliwości. Dla mnie zawsze było nieważne, kto na czym jeździ, stać Cie kolego na „wypas”, daje Ci to radość..kupuj i jeździj jak Ci się podoba, Kolego Adrian, nie każdy amator, nawet ten z hiper, duper rowerem ma ambicje jeździć mocniej..bo np. nie ma takiego zdrowia. Mam kolegę który ma wszystko TOP, ale nigdy nie będzie się ścigał na wysokim poziomie, ale tyle radosci i zaangażowania jakie wkłada w ta jazdę u wielu szukać ze świecą :-)Dzisiaj są rowery od 1000 PLN do w nieskończoność 🙂 i każdy znajdzie coś dla siebie. Osobiście połączyłem aero z wagą i sztywnością roweru, widzę różnicę szczególnie na finiszach 🙂 Bawmy sie jazdą, bo przecież o to w tym wszystkim chodzi 🙂
„Bawmy sie jazdą, bo przecież o to w tym wszystkim chodzi 🙂”
Dokładnie!
Coś mi się widzi, że tematem jednego z kolejnych wpisów będzie tolerancja. 😉
Lepiej tego nie ruszaj, bo wyjdzie gówno-burza i nic się nie dowiemy 😛
ps. czyta się fajnie, grunt to podejście na luzie, pierwsi nie będziemy, no chyba że ktoś cierpi na nadmiar wolnego czasu 😉
Ale o tolerancji już było:
https://przemekzawada.com/2017/08/27/wszyscy-klamia/
A gównoburze najlepiej się klikają. 🙂
Adrian, jedna z zasad kolarstwa, zresztą tak stara jak kolarstwo, mówi : nie musimy szybko jeździć ale dobrze wyglądać 🙂 po drugie nie można komuś zabierać FUNu z tego, że ma rower za 30kpln, stać go to ma i już ! a , że nigdy nie będzie osiągał wyników takich jak no. Ty ……. przecież to nie twój problem , ba ! nawet lepiej bo go objedziesz , a czy to nie o to chodzi ?1? 😉 + 100 kudosów na stravie za objechanie gadżeciarza 😉
Pierwsze słyszę o tym ze najważniejsze to ładnie wyglądać -stroić to ja się moge dla Kobiety a nie dla kolegów.Nie neguje term o kto za ile ma rower a jedynie spodziewałem się tutaj info na temat tego jak bardziej z głowa można trenować czyli wskazówki,porady itp.I najważniejsze -„objechanie ” gadzeciarza to dla mnie żadna nagroda i wyróżnienie-wole dostać w kość od mocniejszego ale widzieć ze tez walczył o Życie .Kudosy ,Komy itp fajna zabawa ale jest przez wielu brana zbyt poważnie .Ja wciągnąłem się w kolarstwo nie dla mody i innych głupot tylko dlatego ze to sport wbrew pozorom naprawde ciężki w porównaniu do wielu dyscyplin które uprawiałem i skoro mam się w to bawić to chce jak najlepiej 🙂
Adrian, skoro nic nie słyszałeś na temat wyglądu to być może jeździsz sam.:)
Jeżeli spodziewasz się , że autor tego bloga powie Ci jak masz jeździć żeby być szybszym itd to (moim) zdaniem pomyliłeś blogi. Autor zaznacza wielokrotnie , że to są jego subiektywne odczucia , a każdy ma prawo mieć inne. NAWET kręcąc „pod” tym samym trenerem i te same treningi.
Ideą (moim zdaniem) tego bloga jest „smoething for something”, DYSKUSJA i wymiana poglądów,
Dla mnie – amatora – są tu informacje z których skorzystam , a są i takie z których nie skorzystam ale fajnie poczytać i poznać zdanie kogoś innego kto wie więcej niż ja w danym temacie.
Taka symulacja rozmowy, podczas jazdy w grupie, wystrojonych kolesi na ładnych rowerach :)))
Tobie polecam wybulić (zaoszczędzone pieniądze na ciuchach i gadżetach) na trenera i TO ON powie Ci co powinieneś robić żeby być best ever !
Z kolarskim pozdrowieniem !
Sam bym tego lepiej nie ujął. 😀
Może coś źle zrozumiałem ale mam wrażenie że konkluzja jest taka aby nie wydawać dodatkowych 5000 zl na rower lżejszy o 800 gramów bo zmiana pozycji/lepsza technika może dać lepszy efekt. I to za darmo. Tak więc wpis jest antygadżeciarski.
Dobrze zrozumiałeś. 🙂
Ten, kogo na to stać, dokona po prostu obu zmian.
Teraz to piszesz, jak sobie nowe koła kupiłem? :D…
Szybkie chociaż? 😉
Czy znalazłeś jakieś interesujące porady dla MTB? Tu raczej waga … 😉
Tak. W przypadku MTB przede wszystkim waga. Dodałbym jednak niezawodność.
Jeżdżę MTB dopiero trzeci sezon, więc d..a ze mnie, a nie ekspert, ale: zaczynałem od roweru 14 kG po to, by wydać parę sakiewek na obniżenie wagi do niecałych 10 kG, po to, by później znów sięgnąć do sakiewki …. i dociążyć do prawie 11 kG 🙂
Tyle, że prawdopodobieństwo dojechania do mety wzrosło zdecydowanie 😀
Progres jest, ale wynika raczej z solidnego treningu i zrzucenia 7 kG z ..siebie
Trudno się nie zgodzić z przedstawionymi danymi. Mam jednak wrażenie że przytoczone badania w żaden sposób nie odnoszą się do wagi kół w sytuacjach częstych hamowań i przyspieszeń. Np. na trasie z wieloma, ostrymi zakretami czy wręcz nawrotami. A tu, na chłopski rozum, waga ma znaczenie. I o ile na szosie czy tri to nadal będą w skali trasy jakieś drobne, o tyle w mtb czy cx te drobne mogą rosnąć w całkiem pokaźne wartości. A może się mylę? Czy tu są jakieś badania?
Postaram się wygrzebać, natomiast w MTB na pewno niska waga jest zdecydowanie bardziej istotna. Dorzuciłbym jeszcze w miks niezawodność.
A ja dorzuciłabym przyczepność, toczenie opon, amortyzacja… I kilka innych czynników, które czasem są ważniejsze niż 300g mniej 😉
O, tematy na kolejne wpisy. Cierpliwości. 😉
Masa kół, konkretnie masa rotująca, ma znaczenie wszędzie tam gdzie gdzie traci się „okrągły obrót”. Dłuższe podjazdy, częste przyspieszanie, wszędzie tam gdzie kadencja spada do dolnych zakresów, zaczyna się seria odczuwalnego (a już napewno słyszalnego – ziu ziu ziu) zwalniania i przyspieszania kół. Jest to po prostu notoryczna walka ze zwalniającym żyroskopem. Im ten żyroskop lżejszy tym, łatwiej to idzie. Składając zatem samodzielnie koła, warto skupić się na wypasionej obręczy i dobrze dobranych szprychach, a piasta wystarczy jeśli będzie po prostu niezawodna (jej nas praktycznie wchodzi w masę rotującą. Porównując zatem masę kół, warto to zrobić odejmując od nich wagę piast – będziemy w stanie stwierdzić z którymi kołami będzie nam łatwiej w trudnych momentach jazdy.
Dla amatora, czyli na przykład dla mnie, waga czy aero nie ma większego znaczenia. Najważniejsze to jest mocne kopyto i mocna głowa, reszta to mało istotne dodatki :). Mocne kopyto by w ogóle móc napędzić rower, czy to szosę klasyczną czy TT. Jeszcze nie widziałem, żeby jakiś rower jechał sam, bez względu na to ile waży lub jest opływowy jak bolid F1:) Mocna głowa potrzebna, żeby jeździć, gnać do przodu, by byle podmuch wiatru mnie nie złamał, by jakaś głupia myśl się nie wkradła , że to wszystko bez sensu tak pędzić przed siebie, by porostu chciało się jeździć 🙂
Trochę wstyd tak ogólnikowo popełnić wpis na tak istotne tematy. Ludzie piszą całe wypracowania a Pan w nawiązaniu do opracowań trajlonowych pisze o oreo. Typowe kolarstwo lansu poparte GCN, GTN, CW, może jeszcze Bike portal zaczytujemy?. Pełne aero, wysoki stożek i robię czasówki jestem KOM Hunter a Oreo się przyda bo do mety w peletonie to nie dociągnę i lżej. Super o ile Pana czytelnicy chcą budować swoją pozycję „na mieście” podczas robienia KOM-ów. Warto popatrzeć na wyścigi. Oreo owszem ale po co? Nikt wyścigu nie jedzie na 80-tkach czy 60-tkach jeśli nie planuje jechać od startu solo. Częściej 30-40 a rama oby sztywna i lekka. Na wysokim stożku, cięższej oreo ramie łatwiej utrzymać prędkość i to może mieć znaczenie na maratonie(maraton czyli jadymy w grupie 15 niby losowo wybranych chłopa i w zasadzie robimy sobie czasówkę bo nikt mocniejszy od nas w grupie zmiany nam nie da) czy czasówce klasycznej. Jadąc kryteria, jakieś lotniska czy wyścigi ze startu wspólnego oreo się przyda jeśli planujesz 20 kilometrową ucieczkę. Jeśli jedziesz w peletonie to co dla Ciebie się liczy? Aby się toczyło i łatwo rozpędzało bo czasem trza się w spawacza pobawić albo najzwyklejszy finisz zrobić. Oreo ? Owszem ale w peletonie sporo takich „żaglic” więcej szkód niż pożytku robiło na wiatrach. Zabawa jak każda inna. Dla amatora? Bez znaczenia. Lepiej kupić rower ładny. Jak nam wszystko jedno to lekki. Oreo to pomysł na wyciągnięcie kasy dla paru sekund które i tak nie będą miały znaczenia jeśli na finiszu nie damy rady odpowiedzieć na atak. Czy to pod górę czy na płaskim ten atak nastąpi. Jeśli to nie my atakujemy a ktoś to ja wole mieć przy tej samej mocy 7 kg pod nogami i je rozpędzać a nie 10 patrząc na różnice oporu między klasyczną szosą a oreo. No chyba, że chcemy wygrywać tylko czasówki i trajlony.
Janku, wiem, jak wyglądają rowery na wyścigach. Startuję w nich. 😉
Wiem również, na jakich kołach (i dlaczego) jeżdżą zawodnicy w pro peletonie.
PS Dzięki za cenny głos w dyskusji.
PPS Co to ten „wstyd”? Pierwszy raz spotykam się z takim pojęciem. 😉
Sluszna uwaga. Przy mocnych bocznych wiatrach na aluminiowej niskiej obreczy (jedynie szprychy plaskie) juz mna nieco na boki bujalo, a nie wyobrazam sobie miec stozka 5 czy 6cm. Poza tym korzysc z aero jest przy zalozeniu wiatru w twarz albo plecy (lub braku wiatru). Przy wietrze z boku korzysc sie znacznie zmniejsza.
Co do testow GCN to przydaloby sie aby oprocz sredniej mocy podali NP. No i oczywiscie jednokrotne powtorzenie to nie test, bo glupie 3km/h wiatru zrobi roznice. Powinni zrobic po 10 powtorzen na aero i zwyklym i wyciagnac srednia. Oczywiscie nie da sie tego zrobic w jeden dzien, dlatego najlepiej taki test przeprowadzac na e-bike’u tak przerobionym by jechal z zadana moca bez pedalowania na samym silniku.
Wrócę jeszcze do MTB, u nas na forach króluje onanizm sprzętowy dotyczący wagi i różnych xtr-ów, sam chwalę sobie jazdę na lekkiej wyścigówce, jednak zafrapowało mnie zdanie o wpływie aero przy prędkości powyżej 15km/h, u nas, w naszch mazowieckich górach średnie prędkości zwycięzców maratonów dochodzą do 30km/h i nikt nie myśli o tej kwestii. Czy są jakieś wiarygodne porównania, nie mam na myśli wagi vs aero tylko sam wpływ aero lub jego brak. Może nogi powinienem ogolić i podpórki na kierownicy zamontować 🙂
Poza tym świetny blog, wpis może niewiele dla mnie wnoszący, ale czytam z przyzwyczajenia…
Dzięki, Grzesiek. 🙂
Co do aero w mtb, do żadnych testów się nie dogrzebałem. Myślę, że onanizm związany z minimalizacją oporów powietrza tej odmiany sportu jeszcze nie dotyczy.
Na Skandii w Dąbrowie Górniczej ostatnie 15km było zdecydowanie pod pozycję aero… Nie szukałabym jednak rozwiązań w sprzęcie. W końcu rower, na którym startujesz na płaskim maratonie czasem zabierasz też w góry… a i nie ma żadnych rozwiązań aero w góralach (bo nikt ich na płaskie trasy nie projektuje! ). Warto jednak poćwiczyć pozycję. Nawet na krótkich wietrznych odcinkach opłaca się złapać wąsko kierownicę i schować łokcie. Czy nawet „położyć się” łokciami na kierownicy, albo oprzeć dłonie na amortyzatorze. A na Mazowsze to może po prostu lepiej w przełajówkę zainwestować, jeśli regulamin wyścigu dopuszcza…?
Pomysł jeżdżenia na rowerze MTB z dłońmi na amortyzatorze jest z lekka nierozsądny co najmniej. Szkoda tak ryzykować za te parę sekund, lepiej więcej potrenować 🙂
…i co Ty na to, droga Bikerko?
GMBN zrobiło kiedyś „test” aero w mtb i okazało się, że też coś to daje 🙂
Nawet jeśli TT byłby „wolniejszy” w teście, to pozycja którą gwarantuje nam TT gwarantuje „świeższe” nogi na biegu, a w triathlonie właśnie o to chodzi. Kolejna kwestia, to jednak to, że większość zawodów odbywa się na płaskim (sporadycznie spotyka się zawody z trasą w górach lub podjazdami jak w Borównie), i tutaj kilogram czy dwa w ogóle nie robią różnicy. O ile mogę się na szosę zdecydować na krótkim dystansie (lub muszę, bo zawody z draftem), o tyle na połówce tylko TT.
Nieprzypadkowo wszystkie rowery poziome i większość komponentów aero jest zakazana przez UCI. To najlepszy dowód ile daje aerodynamika 🙂
Dziwi mnie, że testerzy z Cycling Weekly stwierdzili, że 32.7 a 30.7 km/h to niewielka różnica. Jeżdżę ze średnią około 30 km/h i przeskok na jeżdżenie ze średnią 32 km/h byłby w moim odczuciu ogromny.
Hmmm,jeśli dobrze zrozumiałem cały artykuł czytając 2x to zmiany,które miałem poczynić wydają się bez sensu.Mianowicie,miałem moją wysłużoną korbę Shimano 105 zmienić na Ultegre,podobnie z tylną przerzutką i łańcuchem,co miało mi dać lżejszą wagę i nieco precyzji ale nie przełożyło by się na … nic.Wydaje się z artykułu,że paradoksalnie lepiej było by zmienić na kierownicę o podobnej wadze,ale znacznie bardziej aero,czy ja to dobrze rozumiem ?
Kuo sobie sprzęt sprawniejszy i ładniejszy . Po prostu . I żeby cię nie wkurzał w czasie jazdy . Przy takiej niuansowej zmianie sprzętu (tylko kierownica np) i tak nie wpłynie to na twoje wyniki, a psycha rąbana w czasie całej jazdy, wpłynie na ten wynik na pewno.
Proponuje w wolnej chwili poczytac bloga intheknowcycling.com. Jest tam duzo informacji na temat tego dlaczego aero jest wazne i jakich zyskow dzieki niemu mozna oczekiwac i jakie kola autor rekomenduje. Ja z wlasnej praktyki bardzo przecietnego amatora moge powiedziec ze przejscie ze zwyklych aluminiakow na stozki alu-karbon, w moim przypadku 58mm FFWD F6R jest od razu cholernie odczuwalne i daje ze 2km do sredniej.
Natomiast moj kolega, Krzysiek Dziedzic, zwyciezca wyscigu Baltyk-Bieszczady, zapytany o to czy czuje roznice miedzy kolami alu-karbon a full karbon, odpowiedzial ze roznice to czuje czy jest noga albo czy nie ma nogi. A miedzy jednymi a drugimi nie.
A w kwestii wagi to zdarzylo mi sie wiele lat temu pare razy ciagnac warszawskie Rondo Babka na trekkingu 15kg z lemondka kiedy nie mialem jeszcze szosy. Ale bylem aero i mialem noge.
Eddy Merckx zapytany jakie kola rekomenduje amatorom odpowiedzial ze po przetestowaniu setek kol zaleca stozki alu-karbon. Bo sa szybkie, wytrzymale i hamuja.
Jak ktos mowi ze waga nie ma znaczenia to znaczy ze po gorkach nigdy nie jezdzil. Pamietam na Kaszubach jak na MTB (waga ~9,5kg) ciagnalem na wyprawie przyczepke z towarem (waga ~30kg). Na 22×34 bylo co ciagnac. Zwlaszcza ze trzeba to bylo robic bez bujania, bo sie rower przez przyczepke destabilizowal. Czyli na siedzaco i spokojnie. Ten sam podjazd normalnie walilbym z blatu.
Pomijając oczywiste aspekty naukowe, najszybszym rowerem będzie ten, który podoba się łacznikowi pedałów, siodełka i kierownicy. Po prostu mając rower do którego papa śmieje się na sam widok chętniej się na nim cierpi (bo kolarstwo to taki trochę masochizm, boli ale przyjemnie). W moim przypadku jest to od kilku lat Ridley Noah na przeciętnym osprzęcie z ultra niekomfortową zintegrowaną sztycą, ale jak tylko go widzę papa mi się śmieje a nogi same chcą kręcić. I mimo, że w górach z momi miernymi watami ledwo wpycham to ustrojstwo na starych, przyciężkawych Cosmikach na podjazdy to kocham ten rower i on sam w sobie jest mega motywatorem 🙂
Hello,
Powiem tak, szwagier ma aero ja lekkiego górala, pod górkę przegrywa ale na zjazdach jest szybszy😀
Po płaskim polemizujemy i zawsze razem jesteśmy u celu😁
Fun musi być a rower ma się podobać. Jak nie będzie to będzie stał w piwnicy ☺️
Jeżeli ktoś chce złapać dobrą formę to nie potrzebuje żadnych gadżetów. Wystarczy silna wola i chęć to ćwiczeń. Jazda na rowerze daje dużo radości i satysfakcji, a z całą pewnością jest ciekawsza niż bieganie. Z jakiego powodu? A z takiego, że szybciej możemy zmienić miejsce i odległość nie stanowi dla Nas aż takiego przeszkody.
Miałeś do czynienia z kołami marki XLC? Poluje na koła karbonowe tej marki – znalazłem dystrybutora https://www.rowertour.com/p/188651/xlc-road-carbon-ws-c50-zestaw-kol Chciałbym jednak wiedzieć co nie co o nich ale nie moge doszukac sie zadnego testu czy recenzji tych kół. Pomożesz mi jako specjalista? Cena jest zachęcająca ale może lepiej zainwestować w koła innej sprawdzonej marki? Interesują mnie koła conajmniej z 40mm stożkiem.
Cześć, niestety nie.